Ołowiani żołnierze – pasja, historia i kunszt rzemieślniczy
Ołowiane figurki żołnierzy, choć dzisiaj potrafią uchodzić za zabawkę z minionych lat, w istocie mają długą i złożoną historię. Wielu koneserów sztuki użytkowej dostrzega w nich nie tylko pamiątkę dziecięcych zabaw, lecz przede wszystkim szczególnie piękny przykład rzemiosła artystycznego. Przez wieki tego rodzaju figurki odzwierciedlały rzeczywiste mundury, broń i symbole, pozwalając na zrozumienie ewolucji uzbrojenia i estetyki wojskowości. Kiedy obserwuję starannie malowane szarże kawalerii czy delikatnie odtworzone detale husarskich skrzydeł, niezmiennie odczuwam podziw dla twórców. W niniejszym artykule pragnę prześledzić zarówno genezę ołowianych żołnierzy, jak i ich rozwój, znaczenie kolekcjonerskie oraz rolę, jaką pełnią w naszej kulturze.
1. Korzenie ołowianych figurek – od starożytnych zabaw po nowożytne modele
Już w starożytnej Grecji oraz Rzymie starano się odtwarzać sceny bitewne przy pomocy niewielkich figurek, często wykonywanych z terakoty, brązu lub innych stopów metali. Ówczesne społeczeństwa zafascynowały się walkami czy manewrami wojsk, dlatego nieliczni dysponujący bogactwem decydowali się na luksus tworzenia „ruchomych” scen batalistycznych. Posiadanie zestawów miniaturowych legionistów stanowiło wyraz statusu społecznego, a zarazem narzędzie dydaktyczne, dzięki któremu młodzi mogli się uczyć o strukturze armii czy słynnych kampaniach.
W kolejnych stuleciach tradycja wyrobu małych figurek o charakterze militarnym ulegała naturalnym przeobrażeniom. W wiekach średnich trudno było o masową produkcję czegokolwiek – przeważało rękodzieło, a ołowiane żołnierzyki (jeśli już istniały) służyły zazwyczaj jako ciekawostka w środowisku dworskim. Dopiero wraz z rozwojem odlewnictwa metali w nowożytnej Europie, w wieku XVI i XVII, powstały lepsze warunki techniczne do tworzenia większych nakładów miniaturowych postaci. Choć wówczas wciąż uchodziły one za luksus, z czasem zyskały szersze grono odbiorców.
W XVIII wieku figurki wojskowe sporządzano już nie tylko jako atrakcyjną dekorację, ale i w celach edukacyjnych. Monarchowie i dowódcy wykorzystywali modele w manewrach planistycznych lub do przekazywania strategii. Pewne źródła z epoki wspominają o tym, że młody Fryderyk Wielki – zafascynowany sztuką wojenną – bawił się w dzieciństwie cynowymi żołnierzykami. Zderzenie militarnej pasji z rozwojem rzemiosła zaowocowało początkiem prawdziwej fascynacji tego rodzaju akcesoriami.
2. Ołów jako materiał i jego symboliczn[e) znaczenie
Kiedy myślimy o figurkach żołnierzy, najczęściej kojarzymy je z cyną lub ołowiem. W rzeczywistości bywały i bywają one wytwarzane ze stopów tych metali, co zapewnia odpowiednią plastyczność przy wylewaniu form. Ołów, jako tworzywo, stał się w XIX wieku wyjątkowo popularny w produkcji miniatur, głównie z powodu stosunkowo niskiej temperatury topnienia i łatwości odlewania. Dzięki temu rzemieślnicy mogli masowo tworzyć żołnierzy w tysiącach kopii, szybko je malować i rozprowadzać wśród odbiorców.
Trzeba jednak pamiętać, że przez długi czas nie zdawano sobie sprawy ze szkodliwości związanej z obróbką ołowiu. Wielu artystów czy rzemieślników pracowało bez odpowiedniej ochrony zdrowia, narażając się na zatrucia. Mimo to, w obszarze sztuki użytkowej i produkcji zabawek, ołów królował aż do połowy XX wieku – dopiero wtedy coraz głośniej zaczęto mówić o zagrożeniach, w efekcie czego liczne przepisy ograniczyły użycie tego metalu w przedmiotach dla dzieci. Dziś spora część figurek określanych jako „ołowiane” faktycznie powstaje z stopów mniej toksycznych, choć zachowujących ciężar i możliwość precyzyjnego kształtowania.
Interesujące pozostaje też znaczenie, jakie ludzkość przypisywała ołowi. W alchemii kojarzono go z planeta Saturn, z ciężarem i melancholią. Paradoksalnie, w kontekście zabawy i militariów ów metal symbolizował natomiast radość kreowania scen bitewnych czy patriotycznego uniesienia. Był to zatem kolejny dowód, że to, co w realnym świecie niebezpieczne bądź trudne, w świecie miniatur staje się kontrolowane i estetycznie atrakcyjne.
3. Rozkwit produkcji w XIX i na początku XX wieku
Największy rozkwit rzemiosła związanego z figurkami ołowianymi nastąpił w epoce wiktoriańskiej i edwardiańskiej (połowa XIX – początek XX wieku). Wówczas w krajach europejskich, takich jak Wielka Brytania, Francja i Niemcy, pojawiły się liczne przedsiębiorstwa specjalizujące się w wytwarzaniu miniaturowych armii. Często zakłady te publikowały katalogi, w których oferowano różne regimenty piechoty, kawalerii, artylerii, wyposażone w najdrobniejsze detale. Drukowano tam również opisy, które pozwalały nabywcom komponować własne sceny historyczne.
W ówczesnych magazynach dla dzieci i rodzin zachwycano się tym, jak te małe dzieła rzemiosła potrafią precyzyjnie oddać kształt munduru, ozdoby na nakryciu głowy czy orła w koronie. Rodzice kupowali takie figurki nie tylko jako zabawki, ale także jako edukacyjne narzędzia do nauki historii i geografii. Dzięki nim synowie uczyli się rozpoznawać różnice między kawalerią huzarską a kirasjerami, czy potrafili wskazać, do jakiego narodu przynależny jest dany mundur.
Wielką popularnością cieszyły się też figurki Napoleońskie, zwłaszcza w Europie, gdzie pamięć o wojnach napoleońskich była wciąż żywa. Można było zdobyć setki modeli przedstawiających regimenty Imperium Francuskiego czy koalicji antynapoleońskich. To właśnie w tym okresie ukształtowała się idea komercyjnych zestawów bitew, które kupowało się w specjalnych pudełkach do samodzielnego składania scenariuszy bojowych.
4. Ołowiane żołnierzyki – walory artystyczne
Kiedy przyjrzymy się poszczególnym egzemplarzom starych figurek, zauważymy niesamowitą dbałość o szczegół. Od piór w czakach, przez klamry przy pasach, po szlify na naramiennikach – każdy element potrafi być oddany z niezwykłą starannością, szczególnie w wyższych klasach jakości. Niekiedy figurki były malowane ręcznie, co pozwalało na uzyskanie unikatowych wersji.
W sferze estetyki i sztuki rzemieślniczej figurki te plasują się dość wysoko, zwłaszcza jeśli porównamy je z innymi przykładami masowych zabawek z tamtych stuleci. Najbardziej cenione egzemplarze powstawały w niewielkich warsztatach, gdzie każdy etap był kontrolowany ręcznie: od formowania, przez odlewanie, aż po końcowe malowanie. Współcześni kolekcjonerzy niejednokrotnie doceniają właśnie tę unikatowość – drobne różnice w kolorach, niuanse w wyrazie twarzy, sygnatury czy stemplach na spodzie figurki, które świadczą o autorskim wkładzie.
5. Kolekcjonerski rynek ołowianych żołnierzy – od hobbystów po poważnych inwestorów
Wraz z upływem lat figurki ołowiane doczekały się statusu przedmiotów kolekcjonerskich, podobnie jak monety czy znaczki pocztowe. Współcześnie istnieje szerokie grono miłośników, którzy przeszukują antykwariaty, aukcje i portale internetowe w poszukiwaniu okazałych kolekcji starych regimentów. Ich wartość może być zaskakująca: rzadkie egzemplarze, dobrze zachowane i z oryginalnym malowaniem, osiągają niekiedy czterocyfrowe kwoty w walutach zachodnich. Zdarza się, że pełne zestawy, przedstawiające całą armię z epoki napoleońskiej, potrafią sięgać pułapu nawet kilkunastu tysięcy euro.
Naturalnie, kolekcjonerzy nie zawsze kierują się wyłącznie motywami ekonomicznymi. Wielu z nich pragnie docenić wartość estetyczną i historyczną. Niektórzy starają się stworzyć swoiste muzeum prywatne, w którym odwzorowują najważniejsze kampanie wojenne – np. bitwę pod Waterloo czy Grunwald – z użyciem kilkuset figurek. Takie pasje stanowią z jednej strony rozrywkę, z drugiej – formę edukacji, bo wymuszają studiowanie opracowań historycznych i rekonstrukcji umundurowania.
6. Jak zacząć kolekcjonować ołowianych żołnierzy?
6.1. Wybór epoki i stylu
Kiedy ktoś stawia pierwsze kroki w tej dziedzinie, powinien zastanowić się, czy pragnie gromadzić figurki z określonej epoki (np. napoleońskiej, wiktoriańskiej, średniowiecznej) czy raczej ceni różnorodność i chciałby posiadać reprezentantów wielu kultur. Podobna selekcja pozwala wytyczyć własne ramy kolekcji.
6.2. Ocena stanu i autentyczności
Stare figurki nierzadko bywają uszkodzone – brak im np. lancy, szabli czy rąk. Zdarza się, że farba odpada, a oryginalny kolor trudno odróżnić od późniejszego malowania. Dlatego zaleca się oględziny w dobrym świetle, poszukiwanie sygnatur producenta i sprawdzanie spodu figurki. Niektóre firmy znaczyły swoje wyroby znakami, np. literą w owalu, co umożliwia identyfikację. Dla uniknięcia podróbek warto konsultować się z bardziej doświadczonymi kolekcjonerami bądź posiłkować się literaturą fachową.
6.3. Ustalanie ceny
Na wartość wpływa rzadkość, stan zachowania, epoka oraz producent. Renomowane firmy, takie jak William Britain (w Anglii) czy Starlux (we Francji), osiągają wyższe ceny. Dobrym zwyczajem jest przejrzenie ostatnich aukcji internetowych i katalogów, by zorientować się w widełkach cenowych. Trzeba jednak pamiętać, że przy tak niszowym hobby rynkowe wahania bywają znaczne.
7. Różne oblicza ołowianych żołnierzy w XXI wieku
Obecnie, w dobie cyfrowych rozrywek i elektronicznych gier, można by sądzić, że figurki wojskowe znikną z pola zainteresowań młodzieży. Jednak nic bardziej mylnego. Istnieje spory segment hobby łączący dawną tradycję ołowianych figurek z nowoczesnymi grami bitewnymi (tzw. wargaming). Choć w większości wypadków współczesne modele produkuje się z tworzyw sztucznych bądź białego metalu (stopu cyny i ołowiu), liczni entuzjaści sięgają po stare, klasyczne figurki, by nadawać im drugie życie na planszy.
Również na polu sztuki współczesnej zdarzają się artyści, którzy interpretują miniaturowych żołnierzy w pracach instalacyjnych czy happeningach. Wykorzystują w ten sposób skojarzenia z wojną, agresją, ale i dziecięcą niewinnością. Zdarza się, że w galeriach sztuki konceptualnej zobaczymy rzędy ołowianych figur ustawionych w kształt symbolu pacyfistycznego lub w innej wymownej formie artystycznego komentarza.
8. Zagadnienia związane z bezpieczeństwem i konserwacją
Ołów sam w sobie stanowi metal toksyczny, a farby, którymi dawniej malowano figurki, mogły zawierać związki ołowiu lub innych szkodliwych pierwiastków. Z tego względu ostrożność jest wskazana, zwłaszcza gdy kolekcjoner eksponuje figurki w domu, w którym przebywają małe dzieci. Najlepiej przechowywać egzemplarze w gablotach lub na półkach poza zasięgiem. Należy unikać nadmiernego dotykania czy obtłukiwania, by nie powstawały drobne odpryski farby.
W zakresie konserwacji dobrym pomysłem bywa delikatne przetarcie ściereczką, ewentualnie użycie specjalnych środków do metalu, jednak zawsze trzeba mieć na uwadze wrażliwość malowanej powierzchni. Jeżeli figurka jest naprawdę cenna i wymaga napraw – na przykład uzupełnienia uszkodzeń – warto rozważyć pomoc profesjonalnego konserwatora. Amatorskie malowanie i lutowanie może bowiem zaniżyć wartość kolekcjonerską.
9. Ekspozycja i muzealny potencjał
Wiele osób marzy o tym, aby zaprezentować swoją kolekcję w odpowiednim miejscu – czy to w domowej gablocie, czy może w szerszej aranżacji w lokalnym muzeum. W rzeczy samej, liczne muzea wojskowe, historyczne czy etnograficzne, chętnie prezentują wystawy tematyczne z figurkami. Rewelacyjnie sprawdza się idea tworzenia makiet przedstawiających konkretne bitwy. Gdy setki żołnierzy rozstawione są na makiecie krajobrazu z górami, rzekami, fortyfikacjami, goście wystawy mogą niemal przenieść się w czasie.
Może zabrzmi to górnolotnie, lecz wierzę, że ołowiani żołnierze przyczyniają się do popularyzacji historii w sposób unikalny, bo działają na wyobraźnię odbiorcy jak niewiele innych przedmiotów. Nawet jeśli widz nie zna detali danej epopei militarnej, zestaw figurek – precyzyjnie pomalowanych – pozwoli mu poczuć dreszczyk emocji, przypominający dziecięcą zabawę, a jednocześnie poszerzający wiedzę.
10. Znaczenie w narracji dziejowej
Z punktu widzenia historyka sztuki, ołowiani żołnierze przekraczają granicę prostego rzemiosła. Stają się nośnikiem pamięci zbiorowej, gdyż odwzorowują mundury i uzbrojenie charakterystyczne dla poszczególnych formacji z rozmaitych epok. Stanowią świadectwo tego, jak społeczeństwa budowały swoją tożsamość na micie dzielnego rycerza, żołnierza czy legendarnego hetmana. Obserwujemy tu więc splot estetyki i narodowej, militarnej dumy.
W kontekście polskim figurki husarzy albo ułanów cieszą się niemałym zainteresowaniem. Nawet osoby niezbyt obeznane z figurkami ogólnie, potrafią docenić urok barwnych pióropuszy i bogatych zbroi szlacheckich. Swoją drogą, rzemieślnicy produkujący takie modele w XX wieku w Polsce mieli trudne zadanie, bo musieli pozyskiwać archiwalne wzory umundurowania, konsultować się z badaczami i zachować właściwe proporcje. Fakt, że owoce ich starań po dziesięcioleciach trafiają do kolekcji, dowodzi wysokiego poziomu pasji i wiedzy historycznej.
11. Przyszłość ołowianych figurek w nowoczesnym świecie
Czy w epoce szybkich zmian technologicznych i rosnącego znaczenia wirtualnej rozgrywki jest jeszcze miejsce na tak niszową formę jak miniaturowi, ołowiani żołnierze? Jestem przekonany, że tak. Pod wieloma względami te figurki oferują doświadczenie, którego nie da się zastąpić elektronicznymi gadżetami: możliwość dotknięcia przeszłości, zobaczenia konkretnego munduru w skali 1:32 czy 1:72, a także poczucie materialności i unikatowości danego egzemplarza.
Koneserzy szczególnie doceniają spokój i satysfakcję, jaką daje próba zebrania kompletnej formacji – czy to legionów rzymskich, czy wojsk saskich z okresu unii polsko-saskiej. Z jednej strony to aktywność kolekcjonerska, z drugiej – świetna okazja do zdobywania wiedzy, bo trzeba zagłębić się w kroniki i rejestry, by upewnić się, czy dany element ekwipunku się zgadza. Niektóre firmy sprzedające współcześnie wytwarzane figurki czerpią inspirację z dawnych modeli, zachowując formę i styl retro, lecz przy zastosowaniu współczesnych farb i technologii malowania.
12. Zakończenie – urok i dziedzictwo miniaturowych wojowników
Ołowiani żołnierze od stuleci pobudzają wyobraźnię i zmysł estetyczny. W ich drobiazgowych formach odciska się historia wojen, moda na militarną paradę, a nierzadko także duch dziecięcej zabawy. Dla jednych są reliktem przeszłości, zabawką, którą pamiętają z dziadkowej półki. Dla drugich – kolekcjonerską perełką, która ma swój niepowtarzalny „charakter” i inspiruje do dalszych poszukiwań. Nikt nie może zaprzeczyć, że to przedmioty z duszą.
Uważam, iż te małe arcydzieła rzemiosła stanowią fenomen kulturowy, wykraczający poza zwykłe hobby. Z jednej strony łączą w sobie walor dydaktyczny i historyczny, z drugiej – ujawniają mistrzostwo dawnych rzeźbiarzy i malarzy miniatur. Jednocześnie przypominają nam o długim epizodzie, w którym wojna, mundur i rynsztunek nieodłącznie towarzyszyły życiu codziennemu – a jednak, w świecie miniatur, przemoc staje się wyłącznie inscenizacją, pozbawioną realnego cierpienia.
Ołowiani żołnierze, niczym małe ikony przeszłości, strzegą pamięci i stają się nośnikami narracji historycznych, które każdy kolekcjoner interpretuje na własny sposób. Czy warto więc walczyć o zachowanie tego dziedzictwa? Z pewnością tak. Każda figurka to przecież drobny klucz do epoki – klucz, który, odpowiednio pielęgnowany, potrafi otworzyć drzwi do fascynującej przygody z historią i sztuką.
- Views206859
- Likes0