Z marmuru i duszy – polska rzeźba końca XIX wieku
W drugiej połowie XIX wieku rzeźba w Polsce – podobnie jak cała sztuka – funkcjonowała w napięciu między dwoma biegunami: tradycją i nowoczesnością, tęsknotą narodową i potrzebą uniwersalnego języka formy. Nie była to epoka jednolita ani spokojna. Polska znajdowała się pod zaborami, a sztuka – zwłaszcza monumentalna – niosła ze sobą ładunek polityczny, historyczny, symboliczny. Rzeźbiarz nie był jedynie rzemieślnikiem dłutującym w kamieniu czy modelującym w glinie. Był po trosze poetą, po trosze kronikarzem, a często także kimś w rodzaju nieformalnego ambasadora polskości, który wyrażał niepodległościowe marzenia nie wprost, lecz przez gesty, materię i cichy patos formy.
Końcówka XIX wieku to czas, kiedy rzeźba polska, długo pozostająca w cieniu malarstwa, zaczyna dochodzić do głosu pełnym tonem. Z jednej strony wciąż obecne są echa klasycyzmu – monumentalność, wzorce antyczne, tematyka historyczna i alegoryczna – z drugiej, coraz wyraźniej zaznacza się wpływ nowych prądów: realizmu, symbolizmu, wreszcie secesji, która do rzeźby wnosi zmysłowość linii, ornament, emocjonalność formy. To właśnie wtedy kształtują się indywidualne postawy twórcze, a także środowiska, które pozwalają artystom nie tylko tworzyć, ale i oddziaływać społecznie – choćby przez wystawy, publiczne konkursy, zamówienia miejskie i prywatne kolekcje.
Jednym z kluczowych zjawisk tego czasu jest narodziny rzeźby jako medium tożsamościowego. Dla Polaków pod zaborami pomniki i rzeźby portretowe stawały się substytutem wolności – nie mogliśmy tworzyć własnej polityki, ale mogliśmy tworzyć wizerunki naszych bohaterów. Dlatego właśnie rzeźba zaczęła wchodzić na place, do parków, do wnętrz kościołów i domów – nie jako neutralna dekoracja, lecz jako akt pamięci i symbolicznej obecności. Każdy pomnik Kościuszki, każda figura Mickiewicza, każde popiersie królewskie miały wymiar wykraczający poza artystyczną wartość. Były afirmacją ciągłości, przypomnieniem o przynależności do wspólnoty, która mimo braku państwowości trwała przez kulturę.
Równolegle jednak rozwija się nurt bardziej osobisty, intymny. Rzeźbiarze sięgają po tematykę egzystencjalną, religijną, a także po ludzką cielesność i psychologię. Rzeźba zaczyna mówić o emocjach, stanach ducha, o relacji człowieka z czasem, naturą, cierpieniem. Te figury – często niedoskonałe, dramatyczne, ekspresyjne – są dalekie od klasycznego ideału piękna, ale zarazem niezwykle sugestywne. To tutaj rodzi się modernistyczny wymiar polskiej rzeźby, który eksplorować będą twórcy XX wieku.
Nie sposób nie wspomnieć o postaciach, które odegrały fundamentalną rolę w kształtowaniu polskiej rzeźby u schyłku XIX wieku. Jednym z najważniejszych był Teodor Rygier, autor pierwszego pomnika Adama Mickiewicza w Krakowie. Choć dziś jego prace bywają postrzegane jako przykład akademickiego stylu, to właśnie on jako jeden z pierwszych potrafił zrozumieć, jak wielką wagę ma rzeźba publiczna w procesie budowania tożsamości zbiorowej. Innym istotnym twórcą był Antoni Kurzawa, którego twórczość – silnie osadzona w romantycznym pojmowaniu sztuki – łączyła duchowość z fascynacją średniowieczną symboliką. Rzeźby Kurzawy, choć mniej znane szerokiej publiczności, miały ogromny wpływ na kształtowanie wyobraźni artystycznej kolejnych pokoleń.
W Krakowie i Warszawie powstają pracownie, które stają się centrami życia artystycznego. Akademie Sztuk Pięknych kształcą kolejne pokolenia rzeźbiarzy, ale równie ważne są prywatne warsztaty, salony, a także instytucje mecenatu, dzięki którym możliwe jest realizowanie dużych zamówień. Rzeźbiarze coraz częściej biorą udział w międzynarodowych wystawach – w Paryżu, Wiedniu, Monachium – gdzie ich prace są nie tylko oceniane przez krytyków, ale też porównywane z najnowszymi trendami europejskimi. To konfrontacje, które pozwalają wyjść poza lokalne ramy i zacząć myśleć o rzeźbie jako o uniwersalnym języku formy, zdolnym mówić o rzeczach wspólnych dla ludzi bez względu na granice.
Zarazem jednak sztuka tego okresu pozostaje głęboko zakorzeniona w polskiej duchowości, historii i estetyce. Praca z kamieniem, drewnem, brązem – często surowa, fizyczna, długa – nabiera niemal rytualnego charakteru. Rzeźbiarz nie jest twórcą chwilowym, jego dzieło powstaje powoli, często przez lata. I właśnie ta długowieczność materii – ciężar, trwałość, odporność na czas – staje się symbolem tego, czym wówczas była polska sztuka. Trwałością mimo upadku, milczeniem pełnym treści, obecnością mimo braku miejsca na mapie.
W miarę jak wiek XIX chylił się ku końcowi, polska rzeźba zaczęła odważniej wychodzić poza swoje klasyczne i historyczne ramy. Epoka Młodej Polski przyniosła ze sobą nową wrażliwość – z jednej strony nastrojową, pełną melancholii, a z drugiej śmiałą, poszukującą nowych form wyrazu. Rzeźbiarze zaczęli zwracać się ku emocjom, indywidualności, duchowości – odchodząc powoli od czysto reprezentacyjnej funkcji dzieła. To był moment, gdy sztuka zaczęła wnikać w rejony wcześniej dla niej zarezerwowane tylko częściowo: metafizyki, symbolizmu, introspekcji.
Znakomitym przykładem tego nowego podejścia był Xawery Dunikowski, artysta, który pod koniec XIX wieku rozpoczynał dopiero swoją twórczą drogę, ale już wtedy jego prace wyróżniały się zdecydowaną ekspresją i niezależnością myślenia. Dunikowski uczył się jeszcze w duchu akademickim, ale instynktownie szukał czegoś więcej – czegoś, co można było wyrazić nie przez idealizację, ale przez deformację, przez dramatyczne napięcia form, przez niedopowiedzenie. Jego późniejsze dzieła będą pełne tych właśnie cech, ale już w końcówce wieku można dostrzec w jego szkicach i małych formach zalążki tego języka – nowoczesnego, odważnego, głęboko osobistego.
Rzeźba symbolistyczna, pojawiająca się w kręgu młodopolskim, miała zresztą wielu reprezentantów – nie tylko w osobach tak znanych jak Dunikowski, ale także w mniej dziś pamiętanych twórcach, którzy eksperymentowali z formą w sposób subtelny, lecz istotny. Ich dzieła często przedstawiały postacie zamyślone, odwrócone od widza, zatopione w wewnętrznym świecie. Tematyka religijna i eschatologiczna łączyła się z fascynacją snem, śmiercią, samotnością. Pojawiają się także motywy kobiece – nie jako alegorie cnót czy narodowe personifikacje, lecz jako figury emocjonalne, zmysłowe, często niepokojące. W ten sposób rzeźba stawała się narzędziem psychologicznej narracji.
Jednocześnie wciąż ważną rolę odgrywała rzeźba pomnikowa. O ile wcześniejsze dekady XIX wieku upływały pod znakiem wznoszenia pomników wybitnym postaciom narodowym – Kościuszce, Mickiewiczowi, Sobieskiemu – to pod koniec stulecia coraz częściej pojawiają się pomniki lokalne, społeczne, skierowane do konkretnych wspólnot. Rzeźbiarze zaczynają tworzyć upamiętnienia bohaterów regionalnych, ofiar powstań, zasłużonych nauczycieli, lekarzy, działaczy społecznych. Pomnik staje się nie tylko wyrazem pamięci, ale i narzędziem budowania lokalnej tożsamości – formą wspólnotowego zakotwiczenia w historii.
Istotna jest również rola cmentarzy jako przestrzeni ekspresji rzeźbiarskiej. Pod koniec XIX wieku, zwłaszcza na cmentarzach Krakowa, Lwowa, Warszawy czy Wilna, powstają nagrobki o niezwykłej wartości artystycznej. Rzeźba sepulkralna staje się osobnym gatunkiem – pełnym patosu, ale też emocjonalnej głębi. Pojawiają się anioły o dramatycznych sylwetkach, kobiety pogrążone w smutku, postacie trzymające księgi, pochodnie, krzyże. Często są to dzieła wykonane z marmuru, piaskowca lub brązu, łączące rzemiosło z osobistą wypowiedzią. Niektóre z tych pomników są dziś uznawane za perły sztuki rzeźbiarskiej – nie tylko ze względu na swoją formę, ale i nastrojowość.
Nie można też pominąć roli, jaką odgrywały kobiety w tym okresie – choć często działające na marginesie, coraz częściej przebijające się do świadomości artystycznej. Wprawdzie rzeźba jako dziedzina fizycznie wymagająca była długo domeną mężczyzn, to pod koniec XIX wieku pojawiają się kobiece nazwiska – rzeźbiarki, które kształciły się za granicą lub w prywatnych pracowniach i wnosiły do tej dziedziny nową wrażliwość. Ich twórczość bywała subtelniejsza, bardziej introspektywna, ale nie mniej świadoma. Ich obecność oznaczała także zmianę samego języka formy – pojawiły się inne tematy, inne relacje ciała, inna dynamika.
Rzeźba końca XIX wieku funkcjonowała zatem na styku kilku światów: akademickiego i awangardowego, patriotycznego i osobistego, sakralnego i świeckiego. Była to sztuka hybrydowa, zakorzeniona w przeszłości, ale spoglądająca w przyszłość. Sztuka, która nie szukała jeszcze pełnej autonomii, ale coraz śmielej formułowała swoje prawo do indywidualności. I choć często działała w warunkach trudnych – bez stałego mecenatu, bez wielkich funduszy, pod presją ideologiczną – potrafiła tworzyć dzieła, które przetrwały czas. A może właśnie dlatego – że były tworzone wbrew, a nie dzięki – stały się nośnikami prawdy o epoce.
Wchodząc w ostatnią dekadę XIX wieku, polska rzeźba dojrzewa do momentu, w którym granica między rzemiosłem a sztuką zostaje ostatecznie zatarta. Coraz więcej twórców odchodzi od rzeźby traktowanej jako ilustracja – historyczna, literacka, patriotyczna – ku dziełu, które ma wartość samą w sobie. Mimo że wciąż obowiązuje silny model akademicki, coraz częściej dostrzegalne są odstępstwa: asymetria, deformacja, skrót, emocjonalna ekspresja w miejsce formalnej perfekcji. Rzeźba przestaje mówić tylko o tym, co wspólne, i zaczyna mówić o tym, co osobiste. Pojawiają się realizacje, które nie potrzebują wielkich nazwisk ani heroicznych tematów – wystarczy postać starca, kobiety w zadumie, nagie ciało o poranionej powierzchni, aby dotknąć spraw najistotniejszych.
Widać również wyraźnie, jak silnie rzeźba tego okresu zakorzenia się w nowej filozofii przestrzeni. Rzeźbiarze zaczynają odczuwać potrzebę nie tylko komponowania bryły, ale także oddziaływania na otoczenie. Praca z materiałem – gliną, kamieniem, brązem – przestaje być tylko walką o kształt. Staje się eksperymentem z ruchem, światłem, cieniem, relacją z tłem. Dzieła zaczynają być tworzone nie tylko z myślą o muzealnej ekspozycji czy cmentarnym umieszczeniu, ale także o przestrzeni publicznej jako środowisku twórczym. Rzeźba staje się częścią pejzażu – miejskiego lub naturalnego – i zaczyna w nim funkcjonować jak żywy organizm.
Ciekawym zjawiskiem, które rozwija się w tych latach, jest także stosunek rzeźby do architektury. Wielu rzeźbiarzy podejmuje współpracę z architektami przy tworzeniu elewacji, detalu architektonicznego, a nawet całych kompozycji fasad. Rzeźba przestaje być elementem niezależnym i autonomicznym – staje się częścią większej narracji przestrzennej. Ornamenty, fryzy, statuy na frontonach, tympanony z postaciami alegorycznymi – wszystko to tworzy język artystyczny, który rozciąga się na całe miasto. Przykłady z Krakowa, Lwowa, Poznania czy Warszawy pokazują, jak ogromne znaczenie miała wtedy rzeźba jako element wspólnego doświadczenia estetycznego przestrzeni miejskiej.
Nie sposób też pominąć wątku edukacyjnego. Ostatnie dekady XIX wieku to czas organizowania się środowisk artystycznych wokół instytucji naukowych. Akademie Sztuk Pięknych zaczynają pełnić nie tylko funkcję dydaktyczną, ale i formacyjną. W ich murach kształtują się nie tylko rzeźbiarze, ale całe pokolenia odbiorców sztuki, którzy uczą się, że rzeźba to nie tylko pomnik lub ozdoba, ale pełnoprawna dziedzina sztuki z własnym językiem i tożsamością. Z uczelni wychodzą artyści, którzy nie boją się eksperymentować, myśleć koncepcyjnie, szukać inspiracji nie tylko w tradycji antycznej, ale także w filozofii, psychologii, sztuce Orientu.
Schyłek wieku przynosi także pierwsze znaki tego, co będzie charakterystyczne dla rzeźby XX wieku – odejście od reprezentacji na rzecz formy autonomicznej. Pojawiają się dzieła, w których temat staje się drugorzędny wobec ekspresji materiału, dynamiki linii, rytmu powierzchni. Rzeźba staje się nie tyle obrazem, co doświadczeniem – czymś, co angażuje nie tylko wzrok, ale całe ciało odbiorcy. Choć nie wszystkie te idee zostają natychmiast zaakceptowane przez krytykę i publiczność, to jednak ich obecność wyznacza nowe ścieżki rozwoju.
Warto też pamiętać, że rzeźba końca XIX wieku to nie tylko dzieła przetrwałe, ale także te utracone, zapomniane, zniszczone. Wielu artystów nie doczekało się uznania za życia, a ich prace przepadły w wojnach, pożarach, na złomowiskach. Mimo to ich wpływ – poprzez uczniów, przez ducha czasu, przez zachowane szkice i fragmenty – pozostał i kształtował rzeźbę kolejnego stulecia. Ich niedokończone pomniki, zaginione popiersia, rozbite figury – wszystko to tworzy milczący rejestr tamtej epoki, który nadal domaga się odkrycia i uznania.
Dziś, patrząc na polską rzeźbę końca XIX wieku, widzimy w niej nie tylko historię stylu czy przemian formalnych, ale również zapis egzystencjalnego napięcia. Między duszą a kamieniem, między patriotyzmem a indywidualizmem, między tradycją a poszukiwaniem – właśnie tam, w tej szczelinie, rozwijała się sztuka, która do dziś porusza. Jej siła tkwiła nie w błyskotliwości, lecz w głębi. Nie w krzykliwości, lecz w skupieniu. Była próbą znalezienia kształtu dla niepokojów, dla aspiracji, dla myśli, które nie dały się wypowiedzieć inaczej niż przez formę zatopioną w czasie.
- Views107462
- Likes0